wtorek, 5 sierpnia 2014

Cydr kartonowy

Mniej więcej od roku trwa w Polsce moda na cydr. Rynek rośnie dynamicznie a wraz z tym wzrostem pojawia się coraz więcej firm chętnych w partycypowaniu w podziale tego tortu. Cydr jest jednak dość drogi i może warto pomyśleć czy nie ma sensu spróbować zrobić go samemu w domu?

Trochę więcej niż pół roku temu zrobiłem, tak z ciekawości, najbardziej pogardzaną wersję cydru, czyli cydr ze soków w kartonikach. Co prawda może to nie odpowiadać największym smakoszom, ale jest wyjściem najprostszym. Używając klarownych soków tracimy nieco na aromacie, ale za to zyskujemy na czasie przy klarowaniu cydru.
Mnie osobiście w winach itp. produktach strasznie odrzuca woń siarczanów i siarczynów używanych do stabilizacji napitków dlatego też cydr dosładzałem słodzikiem. Chodzi o to, że de facto cydr jest słabym winem. Większość szczepów drożdży, nawet dzikich nie ginie w stężeniu alkoholu charakterystycznym dla cydru, dlatego dobrze po uzyskaniu odpowiedniego stężenia alkoholu użyć popularnej "siary". Ja tego nie chciałem robić więc użyłem na końcu słodzika zamiast cukru, przez co mogłem w wyższym stopniu kontrolować stopień nagazowania, stężenie alkoholu jak i ilość słodyczy w produkcie końcowym.
Wiem że ten wstęp może wywołać u wielu z Was mętlik w głowie, ale za raz wszystko się wyjaśni.

Przygodę z cydrem zaczynamy od zakupu fermentora i nie wnikam tutaj czy ktoś będzie cydr robił w pięciolitrowej butelce po wodzie mineralnej, czy eleganckim szklanym gąsiorze. Ważne jest aby w denku fermentora znajdowała się rurka fermentacyjna.
Po nabyciu gąsiora bierzemy się za soki. Najlepiej żeby były to soki maksymalnie naturalne, czyli takie bez domieszek wody, cukru czy słodzików. Po prostu takie produkty są gorsze jakościowo. Całkiem dobry sok można kupić w biedronce za bodaj 2,19zł.

Teoretycznie po wlaniu soków do naszego fermentora moglibyśmy już nic nie robić, bo teoretycznie mogłyby zacząć działać dzikie drożdże, których o tej porze roku jest całkiem sporo w powietrzu, ale nie daję głowy. Jeśli ktoś upiera się że chce koniecznie przeprowadzić fermentację na dzikich drożdżach zalecałbym starcie jednego jabłka na tarce i dodanie do fermentora(na owocowych skórkach drożdże występują naturalnie) . Fermentacja na drożdżach dzikich jest jednak dłuższa niż na ich szlachetnych kuzynach, więc warto zainwestować 2-3zł w drożdże winiarskie, które używamy zgodnie z zaleceniem na etykiecie.
Gdy do fermentora dodaliśmy sok i drożdże, to wszystko szczelnie zamykamy, do rurki fermentacyjnej wlewamy wodę i czekamy. Prawdopodobnie już na drugi dzień zacznie się fermentacja.
Po około 10-14 dniach cydr przestanie "puszczać" bąbelki a to znak, że fermentacja się kończy. Kończy się ponieważ drożdże już nie mają co jeść, zjadły prawie cały cukier. Musimy też zwracać uwagę czy cydr jest w miarę klarowny, bo jeśli nie, to warto jeszcze go na jakiś czas zostawić. Załóżmy, że stopień sklarowania nam odpowiada. Wtedy cydr przelewamy w butelki, najlepiej po "szampanach". Problem jest taki, że jak wcześniej wspomniałem, większość cukru została przez drożdże zjedzona a co za tym idzie cydr jest kompletnie kwaśny. Teraz mamy dwa wyjścia, albo do cydru dodajemy cukru albo słodzika. Słodzik ma tą podstawową zaletę, że drożdże go nie zjedzą i nie grozi to tym, że wybuchnie nam korek z butelki, czy tym, że wygłodniałe drożdże znowu doprowadzą to zjedzenia cukru. Ja preferuje w takiej sytuacji słodzik. Pozostałe 1-2proc. cukru drożdże zjedzą i tak w butelce, dając dzięki temu nagazowanie dwutlenkiem węgla.
Cydr powinien leżakować co najmniej 2 tygodnie w chłodnym miejscu. Bym zapomniał... przy fermentorze o pojemności 5l, lepiej nie nalewać więcej niż 4,5l soku jabłkowego. Słodzik jak i cukier dodajemy według własnych upodobań smakowych, ja np. ostatnio używałem od 4 do 6 tabletek słodzika na litr cydru(jedna tabletka według producenta to ekwiwalent jednej łyżeczki cukru), tym niemniej zalecam dodawanie raczej większej ilości cukru. Słodzik który używałem głównie składał się z cyklaminianu sodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę nie umieszczać linków do innych blogów w komentarzach, bo takie wiadomości będą kasowane.