poniedziałek, 25 lipca 2016

Marketing

Jakiś czas temu zastanawiałem się co by było gdybym zdecydował się na wypuszczenie, bądź sprzedawanie napoju energetyzującego na licencji. Oprócz dystrybucji na pewno zadbałbym o odpowiednią reklamę.
O tych przemyśleniach przypomniałem sobie gdzieś około dwa tygodnie temu, gdy dostałem dość enigmatyczną wiadomość prywatną na facebooku. W skrócie ktoś bez zdjęcia profilowego, informacji o jaki produkt chodzi i w ogóle zaoferował mi przetestowanie anonimowego energy drinka.
Nosz kurwa gdybym ja zdecydował się na wypuszczenie jakiegoś energola to miałbym pierdyliard info o tym na moim prywatnym fejsie, zdjęcie w tle z tym specyfikiem i namiary na wszystkich liczących się degustatorów w necie.
Ale nie ktoś anonimowy mi pisze, że chce mi coś wysłać... No nic, albo ten ktoś to Janusz marketingu, albo zwykły oszust, który chce wyłudzić dane osobowe. Tak czy siak jestem zniesmaczony:(

3 komentarze:

  1. Tak bez nazwy to bym nic nie pił z niepewnego źródła. A energetyków jest dużo, ale wszystko na jedno kopyto składu i smaku. Który wg Ciebie najmniej szkodzi organizmowi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie dowiedziałbym się nazwy gdyby już przesyłka doszła, o ile by w ogóle doszła.
      Trochę trudne pytanie mi zadałeś, bo można różnie na nie odpowiedzieć. Jeśli uważasz, że najbardziej szkodzą konserwanty to musisz unikać energetyków w plastikowych opakowaniach(puszki są pasteryzowane i nie dodaje się przez to benzoesanu sodu). Jeśli natomiast uważasz, że najbardziej cukier szkodzi a nie boisz się słodzików to polecam coś typu sugar free. Jeśli nie chcesz truć się "chemią" to polecam energetyki słodzone stewią(niedawno był jabłkowy be power w biedrze, ale w smaku dość kwaśny).

      Usuń
    2. Teraz jest bardzo dużo energy drinków na licencji wydawanych pod swoją nazwą. I chyba idzie to całkiem nieźle.

      Usuń

Proszę nie umieszczać linków do innych blogów w komentarzach, bo takie wiadomości będą kasowane.